Pas
In vitro to trochę taki hazard.Jesteś nowy, wchodzisz na salę i widzisz ludzi, na twarzach których maluje się nadzieja.Są pełni wiary,że uda im się wygrać za pierwszym razem.Ekscytacja miesza się ze strachem.Dreszczyk emocji,wyobraźnia podpowiada same cudowne obrazy..
Pierwsza przegrana, mówią sobie, pierwsze koty za płoty, teraz na pewno się uda.Stawka jest coraz większa.Widzą jak inni wygrywają i też tak chcą.Chcą trzymać w ręku złoty dukat.Myślą,że fortuna da im szczęście.
Po raz kolejny fiasko..Myślą sobie, to już ostatni raz.Jak się teraz nie uda to odpuszczamy.
Nie udaje się.W głowie kłębią się myśli..A może ostatni raz, ostatniutki..Przecież inni wygrywają, co jest do licha?!Mamy pecha czy co?!Nie możemy przegrać!Co inni powiedzą?
Odpuścić?Czy grać do upadłego?Położyć na szalę wszystko?Czy wycofać się póki straty nie są zbyt duże?
Ile par, małżeństw, osób samotnych codziennie staje przed takim dylematem?
,,Tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono"..
Ta miesiączka to koszmar!Wylatuje ze mnie wszystko!Nawet nie chcę na to patrzeć;(Jeszcze chyba tak hardcorowo nie było.Mam nadzieję,że to się wszystko dobrze i szybko oczyści.
Niech ten koszmar się już skończy...
Witam na nowym blogu:) Jestem pełna podziwu, że dajesz sobie radę emocjonalnie. Miałam dać Ci znać jak sytuacja wygląda u mnie. A wiec kiepsko... Z in vitro sobie odpuszczamy , nie ma pieniędzy i na chwilę obecną siły. Po 2 weryfikacji beta urosła i to ładnie, pozostałe hormony również bardzo dobre, ale na 3 już się zatrzymała. Wynik spadł o kilka dziesiątych, ale spadł... lekarz kazał mi zrobić jutro powtórkę badań, sam powiedział, że rokowania są złe. Ja nie mam już nadziei...
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj o Tobie myślałam..Czyli to co u mnie cb.😩Jakie macie plany w razie niepowodzenia?
Usuńniepowodzenie będzie na 99%, ja to czuję, tylko niepotrzebnie faszeruje się hormonami. A co do dalszych planów? Nie wiem... może adopcja?
UsuńDokładnie - i wszystko zależy od tego, jakie masz podejście do hazardu.
OdpowiedzUsuńCzy umiesz sobie powiedzieć wystarczy, za dużo przegrałam, czy będziesz ciągle grać, bo już tyle straciłaś, w końcu może się udać. Niestety czasem przeradza się to w grę dla gry, a główny cel ginie z oczu.
Ja na razie nie wiem, kiedy przestanę. Mój to już by sobie odpuścił. A ja nie po to tyle się męczyłam i ponad dwa miesiące przechodziłam poronienie, żeby teraz nie spróbować.
Jeśli masz siły i wiarę to pewnie,próbuj.U Ciebie postęp był duży.Być moze w końcu zaskoczy😉Ja po tym okresie juz chyba niczego nie chce.Był koszmarny!Pewnie Twoje czyszczenie bylo jeszcze gorsze.
OdpowiedzUsuńJa in vitro zawsze traktowałam jako taką bezpieczną rezerwę, jak już wyczerpiemy wszystkie inne możliwości, to zawsze zostaje nam in vitro i wtedy na pewno się uda, jak nie za pierwszym, to za drugim razem. Dopiero gdy trafiłam na blogi takie jak Izy czy Twój, to otworzyły mi się oczy, ile nieraz tych prób trzeba przejść, by zajść w ciążę, a czasami wcale się nie udaje. Ale bywa i tak, że in vitro zawodzi, a potem natura płata figle. Jeśli nie ma jakichś absolutnych przeciwwskazań, to nigdy nie wiadomo:)
OdpowiedzUsuńJa myślę,ze te trzy próby uwzględniają chyba możliwości psychiczne i fizyczne organizmu.Nie dałabym rady robić kolejnej stymulacji, na pewno nie teraz.Można grać do upadłego i pogrążać się w otchłani i długach.Można powiedzieć stop, kiedy się czuje,że dalej jest tylko ściana.Każdy musi sam podjąć decyzję kiedy powiedzieć pas!
OdpowiedzUsuńJa tez na początku byłam optymistycznie nastawiona.In vitro to ostateczność.Właśnie kończę tą ostateczność;)Może nigdy się nie udać i mam tego świadomość, dlatego nie chcę włazić do tego bagna po raz drugi i brodzić w nim nie wiadomo ile.
Czekam na figla!;)