Na dziś zaplanowaliśmy trasę do Sinych Wirów.
Wyruszyliśmy z miejscowości Terka zielonym szlakiem.Miało być lajtowo i szybko.Po około 3 godzinach marszu byłam bliska płaczu:)Okazało się,że czeka nas jeszcze ok 3 godzinna wędrówka!
Trasa była piękna, jednak cholernie długa.
Terka - Przełęcz Szczycisko- Łuh - Zawój - Polanki - Terka
O 11.30 weszliśmy na szlak, a w domu byliśmy przed 19.00.
Dla zainteresowanych;)Najszybsza i najłatwiejsza trasa na Sine Wiry prowadzi ze wsi Łopienki (ok 2,5 km).Można zostawić auto na parkingu i ruszyć na szlak.Po ok. godzinie jesteśmy na miejscu.
W lesie znaleźliśmy dwa psy.Jeden nam zwiał, a drugiego, jamnika złapaliśmy na pasek od aparatu i holowaliśmy do domu.Na szczęście miał obróżkę i nr telefonu.Okazało się,że młoda Funia nie była na gigancie po raz pierwszy.Pod koniec już go S. niósł bo ledwo zipiał:)A że cały był w błocie bo szwędał się od wczoraj, mój chłop był również w błocie.
Musieliśmy fajnie wyglądać z psem na pasku od aparatu:):)
W Terce odstawiliśmy zgubę właścicielce:)
Sztywny piesio:) |
Po drodze spotkaliśmy fajnych ludzi.Jeden chłop się ulitował i podwiózł nas do auta.Spotkaliśmy go wcześniej z rodziną na szlaku:)
Inna para zaprowadziła nas na Sine Wiry.
Myślałam,że już nigdy tam nie dojdziemy:)
Myślałam że szlak jest bardziej atrakcyjny.Pięknie było na początku trasy,bukowe lasy, natomiast potem była już droga szutrowa i mało widoków.
W Terce przeleciały nam nad głową dwa bociany i usiadły w gnieździe wesoło klekocząc.
Bukowy las |
Sine Wiry |
Sine Wiry |
Mała wariatka |
Wiem, wiem jestem stuknięta.Poszalałam nie ma co.Nie wiem jak dałam radę i w sumie nie planowałam takich ekscesów.Tak wyszło:)Teraz wracamy do domu i leżę plackiem kilka dni:)
Nadwyrężyłam sobie czworogłowy. Ledwo chodzę.Basta!!!
Jutro wracamy przez Kraków.Zatrzymamy się tam na jakiś obiad,żeby nie jechać ciurkiem.
Mogę śmiało powiedzieć,że to były najlepsze wakacje w moim życiu!!
Pozdrawiam Tangerina;)
Super te Wasze wakacje 😊i jakie aktywne 😊
OdpowiedzUsuńJamnik najlepszy hehe 😀
Miałam kiedyś i też lubił uciekać, dlatego nie można było go puszczać ze smyczy 😊😊
Mała wariatka, podróżniczka.Nie ma jeszcze roku.Ciekawska Funia:)
Usuńale przystojny tatuś!
OdpowiedzUsuńjak to tak, że jamnik się zgubił niepierwszy raz? a jak się zgubi znów i nikt nie znajdzie??? serce mi pęka!
Podobno jak mu się da trochę wolności idzie w długą i wraca z turystami:)Zawsze wraca;)
UsuńW pierwszej chwili pomyślałam, że piszesz to przyszłym tacie ;) i trochę się zdziwiłam 😜
UsuńW Krakowie polecam Dynia Resto Bar przy Krupniczej:) Urokliwe podwórko/taras - idealne na jutrzejszą pogodę:) Z dala od zgiełku, smacznie i niedrogo.
OdpowiedzUsuńMenu jest ciekawe. Jedziemy:)Dziękuję:)
UsuńOstatnie zdjęcie najlepsze. Normalnie zdechł pies. :)
OdpowiedzUsuń