Wczoraj skończyłam czytać Za grosze pracować i (nie) przeżyć.Amerykańska publicystka Barbara Ehrenreich przeprowadziła dwuletni eksperyment .Postanowiła zatrudnić się na najgorzej opłacanych stanowiskach,kelnerki,sprzątaczki,salowej, pracownika hipermarketu.Celem eksperymentu było sprawdzenie czy uda jej się przeżyć jako pracownik niewykwalifikowany.
Wciągnęłam tą książkę jak tornado.To niesamowite jak traktowani są ludzie, którzy muszą walczyć codziennie o przetrwanie.Brak przerw,brak opieki medycznej,brak praw obywatelskich ale przede wszystkim totalny brak szacunku dla nich i ich pracy.Niby wiemy,że ludzie tak żyją ale byłam wstrząśnięta.
Nie można tej historii przenieść na polskie realia, bo nikogo raczej nie będzie stać na zamieszkanie w hostelu za najniższą krajową.
W sumie chyba najbardziej poruszyła mnie historia zatrudnienia w Wal Marcie.Tam pracownik nazywany jest wspólnikiem,żeby łatwiej identyfikował się z firmą i miał poczucie,że pracuje na swój zarobek.Barbara miała za zadanie sortowanie ubrań, które zostawiali klienci w przymierzalniach.
To uderzyło mnie szczególnie bo nigdy nie zdarza mi się zostawić szmat w przymierzalni i jak widzę hrabiny, rzucające łachy gdzie popadnie, szlag mnie trafia.Jasne,że ktoś ma płacone za tą robotę ale chyba nikomu korona z głowy nie spadnie, jak poświęci pięć minut na odwieszenie ubrań na swoje miejsce.Ludzie zachowują się jak rozpuszczone bachory.W domu dbają o porządek, a przychodzą do sklepu i zachowują się koszmarnie.
Druga sytuacja, której nie znoszę (nie opisana w książce) to rozmowy przez telefon, kiedy przychodzi do płacenia. Noż k...wa!Jak można tak robić?Przecież to totalny brak szacunku!!!Ciekawe czy taka osoba byłaby zadowolona, gdy załatwiając sprawę w urzędzie, urzędniczka rozmawiałaby z koleżanką przez telefon?Najgorsze jest to,że ludzie nie widzą w tym nic niestosownego.
Ostatnio jechaliśmy autobusem.Siedzi taka młoda pinda, obok stoi dziadek.Myślicie,że ustąpiła miejsca?Gdzież tam!Udawała,że go nie widzi!Musiałam nią lekko wstrząsnąć.
Wracając do książki..Myślę,że warto zatrzymać się i zastanowić jak żyją ludzie zarabiając na najgorzej płatnych stanowiskach.Łatwo oceniamy.Często Ci ludzie zasuwają po kilkanaście godzin, nie mają płacone za nadgodziny, są schorowani, utrzymują dzieci.Ja tez nie zarabiam kokosów i sama raczej bym się nie utrzymała ale ludzie naprawdę żyją w ubóstwie.Znam ludzi zapętlonych w kredyty bo wydawało im się,że kolejny kredyt wyciągnie ich z długów.To jest koszmar!
Co to za kraj do diabła, gdzie człowiek uczciwie pracując nie może się sam utrzymać, nie mówiąc już o utrzymaniu całej rodziny.
Spójrzmy łaskawym okiem na panie na kasie.Nie róbmy im zadym bo cena się nie zgadza.To nie ich wina, ale człowieka, który wprowadza je do systemu.Szanujmy pracę jakkolwiek byłaby ona skromna.Każdy zasługuje na szacunek:)Książkę polecam!
Ostatnio wstrząsnął mną również reportaż z DF o bezdomnych ochroniarzach.No nóż się w kieszeni otwiera!Jak można zaproponować człowiekowi 3 zł za godzinę pracy?!!!!Byłam tak wkurzona po lekturze tego tekstu,że nie mogłam dojść do siebie.Nie do wiary!Ci ludzie nie dość,że pokaleczeni,bezdomni, to jeszcze jakieś łajzy wykorzystują to do swoich celów.
Jak można kazać człowiekowi siedzieć po dwa, trzy dni bez możliwości skorzystania z toalety, wody i posiłku?Jakim trzeba być człowiekiem?Nic się w tym kraju nie zmieni, jeśli cena będzie decydowała o wygranym przetargu.Zamknięte koło.Cena niska, płaca niska, wracamy do punktu wyjścia.Jak ma sie coś zmienić, skoro ochroniarze w ZUSie zarabiają 5 zł na godzinę?!
Jeden z ochroniarzy wyjął 3 zł z fontanny bo nie miał na jedzenie i wyleciał z pracy!
Jestem wkurzona do imentu!
Czasem zwracając dzieciakom uwagę by podnieśli papier słyszę,że to nie oni go rzucili.No tak, pani sprzątająca jest od tego.Gdy dziecko wychodzi do domu i proszę o posprzątanie po sobie, słyszę od mamuśki,że oni się spieszą.Aha, to ja mam po nim sprzątać? Ręce opadają!Ale co się dziwić dzieciom, skoro w domu nikt ich nie uczy jak się zachować (oczywiście nie uogólniam).
Dzień dobry powie może co dziesiąte dziecko!Często ja im mówię dzień dobry i próbuję zawstydzić ale często mi się to nie udaje.Uczmy dzieci szacunku do innych bo wyrosną nam na egoistów, pozbawionych empatii.
Teraz zaczynam książkę Wallrafa ,,Z nowego, wspaniałego świata".Tu też chodzi o pewnego rodzaju eksperyment.Jak przeczytam, opiszę;)ale zapowiada się ciekawie.
Jutro godzina zero.Muszę wstać po 5!Ajuto!Będę w pracy pierwsza.Ciekawa jestem małych szkodników:)Ciekawa jestem czy przeżyję:D
Jutro kino i Wołyń!
Jutro kino i Wołyń!
Pozdrawiam Tangerina;)
Tangerina jak zawsze w punkt 😊 Pracuje w salonie optycznym, samo się nic nie sprzedaje 😛 ciągła praca z klientem, a bycie kierownikiem sprawia, że mam ogrom tzw. trudnych rozmów. Często byłam wyzywana od gowniar, czasem ku....w, zamiast podać pieniądze to rzucają je na lade, albo tak jak napisałaś w trakcie rozmowy ze mną odbierają telefon, ale na szczęście są klienci którzy za pomoc przy zakupie kupują nam czekoladki , lody i inne pyszności hehehe.... Praca z klientem to ciężka praca, a wystarczyłoby odrobina empatii i zrozumienia drugiego człowieka. Ja na Wołyń idę w czwartek i z przyjemnością przeczytam Twoja recenzje.
OdpowiedzUsuńPs: Powodzenia w pracy
EwkaMarchewka
Rozmowa przez telefon dobija mnie najbardziej.Ludzie oczekują szacunku, a sami zachowują się często karygodnie.Trzeba spróbować każdego zrozumieć.Zły dzień, problemy w domu.Każdy stara się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafi.
OdpowiedzUsuńMój chłop pracuje w handlu i to co ludzie wyprawiają w głowie się nie mieści!Są też tacy, gdzie tak jak mówisz przynoszą czekoladki;)Niektórym się wydaje,że jak ktoś sprząta nie należny mu się szacunek i życzliwe traktowanie.Jasne, a czysto by się chciało mieć!
Często rodzice odbierający dzieci nie mówią nam nawet dzień dobry.Jesteśmy niewidzialne.Wchodzą jak do obory i nie zamykają drzwi, a my wymagamy od dzieci.Są też cudowni rodzice, którzy pogadają, starają się zrozumieć.Śmiem twierdzić,że często dzieciaki są hodowane, a nie wychowywane.Potem rosną takie hrabiny i hrabiowie, którym się wszystko należy, a traktowanie z wyższością jest czymś normalnym.
No właśnie miałam pisać, że jak możemy dziwić się dzieciom, jak one nie mają przykładu od dorosłych. U mnie, na małym, zamkniętym osedlu na wsi (!), ludzie nie mówią sobie "dzień dobry"...mało tego, czasem mi nie odpowiadają! Bo ja zawzięta jestem i też mam nadzieję ich zawstydzić, więc im się kłaniam. Co z tego, że nie znam? Jesteśmy sąsiadami. Tego mnie nauczyli rodzice. A oni, jak słyszą to moje "dzień dobry", patrzą na mnie jak na największego dziwaka...Gdzie ten świat zmierza...
UsuńA jak się uśmiechniesz traktuję Cię jak wariatkę!Skąd ja to znam!
UsuńU mnie w szpitalu to samo. Wchodzą do gabinetu, dzwoni im telefon, a Ci bez żadnych oporów go odbierają. Mi to w głowie się nie mieści. Zwracam im uwagę, ale część jeszcze reaguje oburzeniem. Ja gdziekolwiek idę coś załatwić to wyłączam dźwięki w telefonie. Jak wyjdę i zobaczę, że ktoś dzwonił to oddzwonie. Logiczne. Chociaż jak widać nie dla wszystkich. Wszystko to kwestia wychowania. Jeśli ktoś nie wyniósł tego z domu to się już tego nie nauczy niestety
OdpowiedzUsuńCzasami mam wrażenie, że na świecie panują jakieś nowe standardy...ale chyba głupoty 😡 Tak jak napisała Kasia - bardzo dużo wynosi się z domu, to przede wszystkim rodzice są wzorami postępowania.
OdpowiedzUsuńJa w środę idę na Wołyń. Jestem ciekawa Twojej recenzji 😊
Chyba obejrzysz Wołyń wcześniej ode mnie bo nie daliśmy radę dziś pójść;(
UsuńFajne dzieci to fajni rodzice:)U mnie w pracy zawsze się to sprawdza:)
Kiedyś podczas studiów chciałam trafiła mi się przedświąteczna fucha, pomoc na stoisku z biżuterią. Po tygodniu miałam dość. Klienci naprawdę potrafią napsuć krwi. Co do dzieci, to też obserwuję, że rodzice podchodzą do wychowania z dużo większą beztroską. Obserwujemy to nie tylko wśród sąsiedzkich dzieci, ale niestety ostatnio też w najbliższej rodzinie...
OdpowiedzUsuńPoszłabym na Wołyń, ale to chyba obecnie nie na moje nerwy. Za to jutro wybieram się na Dziewczynę z pociągu, akurat tzw. "tani poniedziałek" w kinie :)
☺kocham dziewczynę z pociągu 😍 książkę pochłonęłam momentalnie ☺czekam aż film wejdzie do kina u mnie w mieście ☺
UsuńMy ze szkołą i sąsiadami trafiliśmy świetnie. Sonadora, nie wiem, jak można mieszkać na małym zamkniętym osiedlu i się nie poznać. Dziwni Ci ludzie. Myślą, że jak zamknięci to bezpieczni i nikogo nie potrzebują?
OdpowiedzUsuńMy nie chcieliśmy zamkniętego osiedla.
Mamy 4 domy, po 4 segmenty, 16 rodzin. Wszyscy się znamy i w różnych konfiguracjach spotykamy. Zapraszamy na urodziny dzieci, razem wysyłamy na zajęcia pozalekcyjne. Odbieramy dzieciaki za szkoły, odwozimy na lotnisko i do lekarza, oglądamy razem mecze, pożyczamy sobie kosiarki, drabiny i wiertarki. Jak coś trzeba, to wiadomo, że sąsiad zawsze pomoże.
Jak sąsiadka skręciła nogę, to jedna sąsiadka ją zawiozła do lekarza, a druga została z dzieckiem.
Widzimy, jeśli kręci się ktoś obcy, każdy nieznajomy samochód jest obserwowany.
Jak stolarz przyjechał do jednej sąsiadki, to powiedział, że jak Cyganie żyjemy - ciepło było, trzy mamuśki zagadane, a wokół dwudziestka dzieci. ;)
Przyjemnie się nam mieszka.
Co do takich ogólnoludzkich sytuacji - może Ci ludzie są pomiatani przez szefa, współmałżonka lub pyskatego nastolatka. I na zasadzie fali odbijają sobie. Ja szanuję wszystkich, dopóki nie udowodnią, że nie zasługują. ;)
Jezu Wężon!Mieszkasz w jakiejś idyllicznej krainie:)Fajnie tam macie:)
UsuńJa mieszkam na moim osiedlu od dwóch lat i nikogo nie znam.Ludzie zamykają się w mieszkaniach i przemykają niepostrzeżenie.Podobno mieszkają na tym osiedlu sami znajomi ze szkoły.Ja jestem intruzem i tak się czuję.
Rzadko kto mówi dzień dobry nie mówiąc już o odpowiadaniu.
Marzy mi się takie sąsiedztwo jak u Ciebie:)Na poprzednim mieszkaniu było o niebo lepiej.Taka wspólnota to siła i poczucie,że można na siebie liczyć.
Fajne miejsce do wychowywania dzieci. :)
UsuńRowerek trójkołowy po Laurze ma już 5 użytkownika. Nie trzeba wszystkiego kupować dla siebie.
Teraz tak dobrze trafiliśmy - wszyscy wprowadzili się w przeciągu 1,5 roku, w podobnym wieku, z małymi dziećmi lub planami na nie, z podobnym poziomem wykształcenia i statusem materialnym. Zagrało od początku.
Na 16 domów jest 5 informatyków. :)
Jedni sąsiedzi są starsi, z dorosłymi córkami i z nimi już właściwie nie widujemy, nie ma punktów stycznych. Są też sąsiedzi "tubylczy", rodzina, która miała ziemię pod nasze domy, i oni to nawet nie wiem, jak wyglądają. Ich córka nie bawi się z naszymi dziećmi.
Powodzenia w pierwszym dniu szkoły i daj znać po tomografie.
OdpowiedzUsuńCo do zachować w autobusie - kwestia kulturowa.
Kiedyś byłam na wymianie szkolnej w Izraelu. Akurat autobus był dość pełny, wchodzi starsza para, a chłopaki siedzą. Nasze dziewczyny wstały, starsi Państwo patrzą i nie wiedzą co zrobić. Na zwolnione miejsca wpakowali się ich chłopcy.
Nasza konsternacja i pytanie o co chodzi, czemu nie ustępują i jeszcze się pchają. Kompletne zdziwienie po tamtej stronie - skoro wsiedli do autobusu to mogą stać, podlegają równemu traktowaniu. Jak nie mogą stać, to niech taksówką jadą.
No i oczywiście chłopcy siadają pierwsi, w żadnym wypadku nie przepuszczą dziewczyny, z szacunku, żeby się nie poczuła urażona, że on ją uważa za słabszą od siebie.
Nawet teraz obserwuje sytuacje, gdzie babcia stoi objuczona tobołkami i sadza młodzieńca na fotelu, a sama lata po całym autobusie.Młody raczej nie nauczy się,że starszym wypadało by ustąpić.
UsuńJak tomograf????
OdpowiedzUsuńStrasznie!Wynik za tydzień.
UsuńAleż mnie zaciekawiłaś tym eksperymentem, chyba też kupię tą książkę i poczytam,
OdpowiedzUsuńNa Wołyń nie pójdę, uwielbiam Smarzowskiego, ale ze względu na mocne i brutalne sceny tym razem odpuszczę.
Ktoś mądry napisał, że kiedyś traktował ludzi z szacunkiem, teraz z wzajemnością.
Daj znać jak po badaniu.
Książka dostępna w Dedalusie za grosze:)
UsuńU Smarzowskiego zawsze rzeźnia, chociaż w tym filmie podobno mniej.
To prawda,że niektórzy nie zasługują na szacunek.