Nie mogę się odnaleźć w chaosie.Nie podoba mi się organizacja pracy ale nie chcę znowu się ścierać.Jest ciężko..
Rozchorowałam się.Czuję się fatalnie!Dawno się tak źle nie czułam.Mój organizm nie może przestawić się na wysokie obroty.
Dzisiaj było kilka promyków słońca:)Przytulanie dzieci, słowa chłopca,że mnie lubi i że podobały mu się zajęcia.Bardzo mi dzisiaj pomógł:)Rwał się do pomocy i prawie poprowadził za mnie zajęcia.
Dzieci są super:)
Dowiedziałam się,że jedna z dziewczynek jest adoptowana.Zawsze zastanawiałam się dlaczego jest taka wrażliwa.Już wiem,że przeszła piekło..
To był najcięższy dzień od kilkunastu lat.Mamy zapisanych ponad 400 dzieci.Chyba nie byłam świadoma do czego wracam.Po roku przybyło ponad 100 dzieci.
Nie wiem czy w tych warunkach dotrwam do emerytury.Podejrzewam,że lepiej raczej nie będzie.
Prawdopodobnie dostanę pieniądze na kurs i sprzęt do zajęć sportowych.To cieszy i na tym się skupiam..
Zastanawiam się nad dalszym pisaniem bloga.Może powinnam pisać jedynie dla siebie..
Głowa do góry, chmury w końcu odejdą, może to tylko przesilenie? Ci do bloga- bardzo lubię go czytać ale rozumiem Twoje rozterki.. Ja pisałam wiele lat tylko dla siebie, to była moja terapia, oczyszczenie, uprządkowanie myśli, wyrażenie i nazwanie obaw,potrzeb,marzeń. Mam stosy zeszytów z mojego życia. I one są tylko dla mnie, zawsze były i będą. Pewnie kiedyś je spale żeby nie dopadły ich moje dzieci ;) ale wracając do sedna- nigdy nie chciałam pisać dla kogoś o moim życiu, nie jestem aż taka ekshibicjonistką ;) ale rozumiem, ze ktoś może mieć taką potrzebę. Asia
OdpowiedzUsuńCzasem myślę,że za dużo odsłaniam.Często zapominam,że ktoś to jednak czyta.
UsuńFajnie jakbys pisala rowniez dla nas:) Lubie Cie czytac.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale musze zapytac. Widze z wpisow, ze uwielbiasz dzieci. Naprawde nie wchodzi u Was opcja adopcji ?? Az mi sie nie chce wierzyc, ze kobieta o tak wielkim sercu , nie pokochalaby adoptowanego dziecka. Twoje dziecko mialaby ogrome szczescie. To sa tylko moje mysli. Mam nadzieje, ze sie nie gniewasz. Czytam Cie od dawana i jakos nie moze mi wyjsc ta mysl o adopcji w waszym przypadku z glowy :) Sama wiesz co dla Ciebie jest najlepsze , ale mimi wszystko musialam zapytac . Serdecznie pozdrawiam . Justyna
Nigdy nie brałam adopcji pod uwagę bo boję się,że zawiodę i skrzywdzę dziecko po raz drugi.Poza tym nie spełniamy warunków.Nie mamy ślubu, mieszkania.
UsuńOdpisuję dopiero dziś bo po Twoim komentarzu zaczęłam się nad tym zastanawiać..
Pozdrawiam:)
Dziekuje za odpowiedz. Rowniez Ciebie pozdarwiam i zycze wszystkiego dobrego :).
UsuńTangerino - zrobisz, jak uważasz. Musisz wiedzieć, że zawsze chętnie do Ciebie zaglądam (na tyle, na ile mi mój mocno okrojony czas pozwala) - i szkoda byłaby wielka, gdybyś nam stąd na zawsze zniknęła :) Choć z drugiej strony doskonale rozumiem taką potrzebę, bo poprzedniego bloga też przez jakiś czas prowadziłam zamkniętego, tylko dla wąskiej grupy odbiorców. Sama pewnie wiesz najlepiej, co jest dla Ciebie odpowiednie w danym momencie :)
OdpowiedzUsuńPewnie każdy przechodzi takie rozterki.Jestem nauczycielem i może nie powinnam się tak publicznie obnażać;)
UsuńZostań. Miło tu u Ciebie fajnie się czyta. Gosia
OdpowiedzUsuńMiło mi.Pozdrawiam:)
UsuńJejku nie zamykaj bloga :( lubię być u Ciebie 😚
OdpowiedzUsuńMnie też rozłożyła choroba. Nawet nie mam siły pisać ☺
Szybkiego powrotu do zdrowia!;*
UsuńWierzę, że pokonasz chwilową złą passę, będzie lepiej. Czasami natłok pracy sprawia, że czujemy się jeszcze bardziej zmęczeni; tym bardziej trudno przestawić się na tryb "praca" po dłuższej przerwie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie porzucisz pisania dla "nas". Twój blog wielu osobom pomógł, a poza tym nie wyobrażam sobie przestać tu wpadać 😉😊
Chyba mnie właśnie to chwilowo przygniotło.Spod ciepłego koca zostałam wrzucona w paszczę lwa;)
UsuńMam nadzieję,że to szybko minie..