Mama przyjechała w piątek, a już w pierwszy dzień świąt postanowiła wrócić.Trochę ją rozumiem bo nie ma jak u siebie.
W piątek zakładaliśmy kablówkę.Myślałam,że skończy się na ok pół godzinie ale pan postanowił grzebać się trzy godziny i już myślałam,że nie zdążę na dworzec.Musiałam mu trzymać drabinę i tylko się modliłam,żeby na mnie nie runął;)
Pan był bardzo pomocny i doradził mi krótszą, bezkorkową jazdę na dworzec.Skończyło się na tym,że ledwo zdążyłam i trafiłam:D
Mama nawiozła wałówki.To były chyba jej pierwsze wegetariańskie święta:)Był bigos,łazanki, barszcz,pierogi i soja a la ryba po grecku;)
Dostałam blejtram.Mama chyba za bardzo uwierzyła w mój talent;)Drugim Beksińskim to ja nie będę;)Zestaw poczeka aż poczuję zew tworzenia;)
Pod choinką znalazłam też krem 40+:D Śmiałyśmy się,że dwa lata poleży:)
Już ostatnio myślałam nad tym,żeby bardziej o siebie zadbać bo lata lecą, a mój jedyny krem to bb;)
Nie znoszę się paćkać.Mam zawsze mnóstwo balsamów, które czasem jedynie wącham.
Zmarszczek coraz więcej, na szczęście większość to śmiechowe;)Krem się przyda na pewno;)
S. gorączkował i dogorywał przez dwa dni.Na szczęście na Wigilię wydobrzał.
Rozmawiałam z bratem w Wigilię.Chyba jest lekko przerażony przyszłym ojcostwem.Mam wrażenie,ze to dziecię nie było planowane.Uświadomiłam go,że teraz wszystko się zmieni ale On już chyba powoli tej świadomości nabiera.Myślałam,że ciąża jest bardziej zaawansowana, a to dopiero trzeci miesiąc.
Wczoraj miałam okropne bóle owulacyjne.Niestety obudził się śpiący królewicz lewak.Lewemu podziękujemy bo jest zepsuty.
Mój prezent dla S. nie dotarł.Okazało się,że leży gdzieś w magazynie, a status pokazuje: odebrany.
Twardoch i jego Król uratował sprawę.Leciałam po książkę w piatek, a wiadomo jak wyglądały centra handlowe w tym dniu.
Wiszę na telefonie od piątku i dalej nie wiadomo gdzie zagubiła się przesyłka.Może na 3.01 dotrze.Będzie wtedy prezent urodzinowy.
Dwa dni spędziliśmy na oglądaniu seriali.Na zmianę Przyjaciele i Sex w wielkim mieście.To chyba jedyny czas, w którym skorzystamy z kablówki;);)
Uwielbiam takie dni.Kocyk, pachnące świece i totalne lenistwo:)
Jej prezent dla nas:D |
Psiarnia szaleje!Lenka jest taka pocieszna.Nie mogę się przyzwyczaić do tego żywiołu.Jest nieobliczalna i nieprzewidywalna.Nie słucha się w ogóle!!
Na spacerze pcha wszystko do pyska, podbiega do ludzi, wywołując u nich panikę.Ostatnio skoczyła na kobietę,która trzymała Yorka na rękach.Wybrudziła jej całą kurtkę!
Gdy ktoś do nas przychodzi niesie mu swój kocyk, tudzież brudnego mopa.Moje kapcie są poroznoszone po całej chałupie.Mam dwa razy więcej głaskania.Jak jedno podejdzie, zaraz leci drugie.Jest ogromnym żarłokiem.Mamie ugryzła bułkę, którą trzymała w ręku:D Wcina dosłownie wszystko!Nawet dziś dorwała surowego buraka na spacerze i nie mogłam jej go wyciągnąć z pyska.
Za oknem zawierucha.Miałam odstawić auto do mechanika bo rano mi nie chce odpalić ale chyba mi się nie chce opuszczać ciepłego domku.
Jak to dobrze mieć poczucie,że nic nie muszę;)
Pozdrawiam Tangerina;)
😀ja też leniuchuje i wyłączałam się całkowicie z sieci 😀😀
OdpowiedzUsuńNiech żyje lenistwo😁!
UsuńMy z mężem zrobiliśmy sobie prezenty poświąteczne, bo oboje nie mogliśmy się zebrać by wyjść do centrum handlowego gdy było ono przepełnione, ludu jak mrówków!
OdpowiedzUsuńLenistwo w czasie świątecznym jak najbardziej wskazane ☺ Psiaki super ☺
Teraz też jest nielepiej bo zaczęły sie wyprzedaże😊
UsuńU nas też było raczej leniwie i bez spiny - i jak zwykle skończyło się zbyt szybko, byśmy zdążyli się tym w pełni nacieszyć :)
OdpowiedzUsuńTyle szumu, a to tylko kilka dni😉
UsuńDziwny ten czas bez kapki śniegu.
Czyli jelitowka Cię ominęła? To dobrze☺ bo to najgorsza choroba. Jeszcze ma święta... Pozdrawiam!M
OdpowiedzUsuńJakoś się uchowałam z mamą.Nie jest widocznie tak źle z moja odpornością😉
Usuńczyli jest tak, jak miało być. i dobrze! jeszcze kilka dni ;-)))
OdpowiedzUsuń