Bałam się tej chwili jak diabli, choć wiedziałam,że wkrótce nadejdzie.
Moja koleżanka jest w ciąży.Przegrałam w wyścigu o pozytywną betę, wielki brzuch i aplauz.I to pewnie nie koniec.Przegram jeszcze nie raz i czas się do tego przyzwyczajać.
Nie ja będę obwieszczać tą wesołą nowinę.
Nie ja będę pokazywać zdjęcia usg.
Nie ja będę wybierać imię, wózek i kolor ścian.
Nie ja.
Ja natomiast będę walczyła by ładnie się uśmiechać, choć serce krojone jest na małe kawałki.
Ja będę musiała wysłuchiwać kolejnych relacji z wizyt lekarskich
Ja będę musiała oglądać czarno - białe zdjęcia
Ja będę musiała składać się na piękne śpioszki.
Boli jak cholera chociaż bardzo się staram.Próbuję rozluźnić usta by ich kąciki poszybowały wysoko, by nikt nie poznał jak boli.By nikt nie powiedział,że nie potrafię cieszyć się ze szczęścia innych.
Zakładam maskę wesołej koleżanki, która składa gratulacje i życzy by ciąża rozwijała się wzorowo.
Ciąże obcych nie robią na mnie wrażenia.Tu wiem,że będę musiała zmagać się z tym codziennie, dzień po dniu.
Odczuwam olbrzymi dysonans.Coś zgrzyta miedzy tym co o sobie myślę i tym co czuję.
Czuję pieprzoną zazdrość, której nie znoszę, choć wiem,że to normalne,zdrowe uczucie i każdy je zna doskonale, choć nie zawsze potrafi to przyznać.
Pędziłam do domu w jakimś stuporze, nie zważając na ograniczenia prędkości i sytuację na drodze.Wpadłam w jakiś tunel,wąski i ciemny jak moje myśli.
Posprzątałam całe mieszkanie ale nie pomogło, nadal boli i rozrywa mi serce.
To cholerne uczucie znają tylko niepłodne.Tak cholernie paskudne!
Człowiek myśli,że ma to za sobą, a to wraca jak bumerang i prawie urywa mi głowę.
Muszę znaleźć w sobie siłę.Wiem,że nic nie zmienię, nie mam na to wpływu.
Jeszcze dowiedziałam się,że znajomy mojego S. trzyma dla nas wózek.Wątpię,że się przyda.
Pewna jestem jedynie tego,że żyję, dziś w tej godzinie, minucie bo boli jak diabli..
Przed chwila z nią rozmawiałam.Plami.Beta jest za niska.Cholera, przecież wiem,że pierwszej ciąży nie donosiła.Dlaczego na hasło: ciąża, rozsypuję się jak kryształ?
Zazdrość wcisnęłam głęboko.Do diabła, chcę być wsparciem, a nie kulą u nogi.
Żeby tylko się udało..
Pozdrawiam Tangerina;)
już sam fakt, że w Tobie szaleją tak wielkie fale emocji sprawia, że jakoś tak mi źle i martwię się...
OdpowiedzUsuńżyczę Ci wiele wiele wiele siły. a koleżance zdrowia i powodzenia, bo przecież nie ona winna, że są na świecie niepłodne. i wiem, że to wiesz. ściskam Cię wirtualnie ;-)
Nie martw się. Tyle ciąż już przeżyłam,że przeżyje kolejne.
OdpowiedzUsuńBlogi nieplodnosciowe są pełne takich postów.Na szczęście można o tym napisać bo ciężko to dźwigać.
Doskonale Cię rozumiem i to uczucie również. Pomimo tego, że mam swoją Pyzę, to uczucie gdy dowiaduję się o kolejnej ciąży czy to w rodzinie, czy u znajomych - ono wraca jak bumerang. Nie wiem czy kiedykolwiek się go można pozbyć? Wspieram cię ciepłymi myślami jak mogę. Trzymaj się! Ściskam mocno 😘
OdpowiedzUsuń