Dziś mam pierwszy wolny dzień.Nic nie muszę, nigdzie nie idę.
Rano zrobiłam sobie długi spacer z psami.Mimo zimna i złości na brak śmietników na psie niespodzianki było przyjemnie.Głowa nieco wywietrzona.
W piątek powinnam dostać okres.Wczoraj jedynie delikatne plamienie.Przez chwilę mnie ścięło z nóg i myślałam,ze to już ale od wczoraj cisza.Brzuch mnie boli jak na okres.
Cierpliwie czekam i odliczam dni do wizyty u ginekologa bo ewidentnie coś nie gra.Gdyby nie to,że niedawno robiłam usg, pomyślałabym,że mam jakieś torbiele.
Więc albo:a) przekwitam
b) cykl mi się wydłużył
c) jestem w ciąży
d) oszalałam
(właściwe podkreślić)
Nie wiem czy to nie hormony.Przez cały tydzień chodziłam nieobecna, przewracałam się o własne nogi.
Zapomniałam nawet o zastępstwie, co mi się nigdy w życiu nie zdarzyło!
Albo to jakiś mega PSM albo starość:D
Z furii wpadam w totalne otępienie.
Co u licha?
Pozdrawiam Tangerina;)
Aż się boję cokolwiek napisać, żeby nie zapeszyć...ale wiesz, co z tych opcji chciałabym podkreślić:)
OdpowiedzUsuńChyba trzeba będzie podkreślić inną.Nigdy nie miałam takich zawirowań,zawsze jak w zegarku😐Dobrze,że za tydzień wizyta u lekarza Mam nadzieje,że coś mi rozjaśni.
UsuńŻyczę Ci C 😀😀😀
OdpowiedzUsuńRozbudzone nadzieje legły w gruzach😒Rozkręciła się wieczorem ale dziękuję Marysiu😊
Usuń