Udało mi się dzisiaj wbić do ginekologa.Kobieta.Oczywiście wcześniej internetowy research.Czytanie opinii.Nie było tragicznie, więc poszłam.
Pani jakoś nie przypasowała mi jak tylko stanęła w drzwiach.
Poprosiłam o skierowanie na badania, które zleciła mi dr w Medfeminie, czyli pakiet immunologiczny.Zaczęło się.
Pani dr próbowała oczywiście zbyć mnie tekstem,że musi być wskazanie.Utrata kilku ciąż to nie wskazanie?Do jasnej cholery, czy człowiek zawsze musi się upokorzyć,żeby coś załatwić?!
Rozmowa zmierzała w kierunku pod tytułem nie widzę powodów do wykonania tych badań.Byłam nieugięta.Pomyślałam,że jak nie da mi tych skierowań, idę do koordynatora.Nie po to płacę niemałe składki,żeby uprawiać żebractwo!
Oczywiście nie zrobiła mi cytologi bo według niej to badanie wykonuje się co trzy lata.
Wymusiłam na niej usg i badanie piersi.Zapytałam o plamienia.Stwierdziła,że to spadek hormonów i tyle.Oczywiście sama nic nie zaproponowała, musiałam pytać o to,jak temu zaradzić.Z łaską wypisała skierowania i receptę na luteinę.
Oczywiście wszystkich mi nie dała.Pominęła chlamydię, ureoplasmę i mycoplasmę.
Niech się goni.Załatwię to z innym lekarzem.Nie chciałam się już denerwować.Może przeoczyła, a może celowo ich nie wypisała.
Nienawidzę wizyt lekarskich! Zawsze wychodzę albo wkurzona, albo smutna, albo zniechęcona do dalszego leczenia.
Jutro pojadę zrobić te badania.Resztę załatię na wizycie u mojego lekarza.Zarejestrowałam się na 27 kwietnia.Dr w Medfeminie powiedział,że nie muszę mieć wszystkich na kolejną wizytę.
Nieustannie zachwycam się życiem.
Pomimo tych kłód rzucanych pod nogi,ostrych kamieni,wyboistej drogi ten świat jest piękny,a wiosna zawsze mi o tym przypomina.
Skąd bierzesz takie pozytywne nastawienie? Mi ostatnio w życiu to los same kłody pod nogi podkłada...proszę o jakieś rady :)
OdpowiedzUsuńChlamydię bym sobie darowała. Na pewno miałaś ją badaną przed ivf, a jedyny sposób zarażenia się to stosunek.
OdpowiedzUsuńJeśli nie zdradziłaś S. i jemu ufasz, to badanie chlamydii jest bez sensu.
Ja muszę zrobić, bo przed transferem wymagają, ale jestem zła, że to bez sensu. No i nie ma tego w moim pakiecie, a to drogie badanie.
Lekarze też mówią, że to idiotyczny wymóg, ale z ustawą nie wygrasz.
A o tej cytologii co trzy lata słyszałam. Ktoś na fb, wstawił, że taką kartkę wywiesili w przychodni. Takie nowe wytyczne - przy dobrym wyniku co trzy lata. Ale to się nie tyczy opieki prywatnej.
Powodzenia w zmaganiach z lekarzami.
Robiłam chyba ze trzy razy.Wezmę wyniki na wizytę i zapytam czy koniecznie musze je powtarzać.
UsuńZrobiłam dzisiaj przeciwciała.Zobaczymy.Cytologie może zrobię u mojego lekarza pod koniec kwietnia.
Przed drugą ciążą, w czasie ciąży cytologie miałam dobrą, 5 miesięcy po porodzie robiłam kolejną i zonk: stan przed nowotworowy, jakbym miała robić raz na trzy lata, to pewnie inaczej by się skończyło. Dodam, że miałam robione 2 lata wcześniej badania na HPV i nic nie wyszło. W ciągu dwóch dni od wyniku byłam już na oddziale umawiać się na zabieg. Rozmowy z lekarzami: "skąd?, jak?" skoro od 4 lat non stop jestem u ginekologa... no i najprawdopodobniej złapałam w szpitalu, albo przy ostatnim łyżeczkowaniu, albo podczas porodu. W konsekwencji tego nie mogę stosować żadnych skutecznych metod antykoncepcji, a żadnej już ciąży fizycznie nie donoszę, więc czekam aż dziecię mi podrośnie, czyli jeszcze z rok i jadę na Zachód na zabieg.
OdpowiedzUsuńPolska służba zdrowia mnie załamuje,juz Malo ze służby zostało.O wszystko trzeba się wykłócać i znac sie na wszystkim.Nie wiem dlaczego zmienili okresowość cytologii.Tym bardziej,ze zachorowalność na raka rośnie.Mama mojej koleżanki ma raka mimo że badała sie co roku!Skurza mnie to strasznie!!!
UsuńDziewczyny mają racje, urzędowo należy Ci się raz na trzy lata, no ale jak chodzisz prywatnie, to lekarze są na tyle ogarnięci zazwyczaj, że robią raz do roku. Mam za sobą trudną i długa historię i kuriozalnie czasem jest to pomocne, bo nagle wszyscy potrafią spiąć tyłki i mi pomóc, nikt też się nie wymądrza. Niestety, jak czytam niektóre blogi dziewczyn, to widzę, że w podejściu lekarzy niewiele się zmienia, jeśli sama nie walczysz o diagnozę, leczenie, to marne szanse na sukces. Widzę, jak niektóre się motają od lekarza do lekarza, dają im szansę, niestety z własnego doświadczenia wiem, że to strata czasu, tak naprawdę już po jednej wizycie można stwierdzić, czy lekarz pomoże, czy nie.
UsuńDziewczyny, ale ta cytologia raz na trzy lata to nie nowość. Ja o tym słyszę odkąd regularnie chodzę do ginekologa, czyli od jakichś 10 lat!
OdpowiedzUsuńz wizytami u lekarzy mam tak samo. Zawsze nastawiam się na walkę - podświadomie. No, ale lata zawodów i upokorzeń...
Słyszałam, że gdzieś to tam było zapisane, ale większość dawała co roku, a teraz wyciągnęli ten martwy przepis, żeby zaoszczędzić.
UsuńJa nigdy nie byłam u ginekologa na NFZ. Za młodu prywatnie po pigułki i cytologię, a od lat z abonamentu w pracy (chwała abonamentom).
Ja zawsze słyszałam o dwóch i lekarze mnie tak na nie wysyłali.
OdpowiedzUsuńNieco to przerażające gdy tak jak u Maliny sytuacja była dynamiczna.
Jestem w szoku z tą cytologią! Ja chodzę prywatnie go ginekologa i mój robi mi raz w roku. Ale gdzieś słyszałam że na NFZ są już takie ograniczenia. Ma-sa-kra!
OdpowiedzUsuńTwoja lekarka wykazała się czymś co ja nazywam "kompleksem Google". Lekarze myślą, że gdy przychodzi pacjent i wykazuje się wiedzą szerszą od przeciętnej w zakresie jakiejś choroby, to na pewno wyczytał w google i tu się teraz "wymądrza". Niestety, nie biorą pod uwagę, że jeśli ktoś choruje na coś od wielu lat to poniekąd staje się specjalistą od tej choroby. A już na pewno ma większe pojęcie o swoim przypadku niż lekarz, który pierwszy raz pacjenta na oczy widzi i go lekceważy.
W Medicover jest tak,że jak chcesz zrobić jakieś badania w związku z niepłodnością, to musisz za to zapłacić, tak stanowi umowa.Jak ją podpisywałam to za cholerę tego nie dojrzałam bo było drobnym drukiem,stąd ten cyrk!
OdpowiedzUsuńTen mój lekarz też jest specyficzny ale kieruje mnie na co tylko chcę i nie robi afery.Gdy był na urlopie w całej klinice nikt mi nie chciał przepisać clexane!
Bo reszta trutni nie ma o leczeniu bladego pojęcia!
Najbardziej mnie wkurza,że wszystkich trzeba ciągnąć za język.Gdybym nie miała tej wiedzy, którą mam po latach leczenia, nadal byłabym w czarnej dupie i zbywali by mnie na każdym kroku.
Tangerina, jakże przykro czytać takie historie... też nie lubię chodzić do lekarzy, towarzyszy mi strach nawet gdy idę do dermatologa. Tyle było kiepskich z nimi wszystkimi doświadczeń...
OdpowiedzUsuńAle tak bardziej optymistycznie - byłam wczoraj o lekarki (wybrałam ją sobie do prowadzenia ciąży) i od progu mi się spodobała. Nadajemy na tych samych falach, nawet okulary mamy podobne ;). Zbadała mnie delikatniutko, sprawiła, ze kilka czarnych myśli wywietrzało mi z głowy, wyśmiała kilka internetowych mądrości (typu: w ciąży nie należy chodzić na manicure), zakazała mi mówić, że jestem stara :). I z własnej inicjatywy dała mi receptę na Fraxiparynę z refundacją (niby nic, ale lekarz w N. jakoś na to nie wpadł, a chodziłam do niego już będąc w ciąży). Tak więc mimo że mam abonament w Luxmed, planuję chodzić do niej za pieniążki - zresztą w Luxmed wolne terminy wychodziły mi tylko u osobników, którzy na znanylekarz mieli oceny oscylujące między 2 a 3. Poza tym z doświadczenia wiem, że umówienie się tam z niewielkim wyprzedzeniem z kimkolwiek konkretnym jest truuudne.
Pozdrowienia! Patrycja
Ps. Ja też nie słyszałam o cytologii raz na trzy lata, owszem, raz na dwa, to tak. Choć sama robię co roku.
Boże jak dobrze czytać takie historie😊Cieszę sie,ze dobrze trafiłaś.Ciąża to stresujący etap w zyciu, a kiepski lekarz potęguje strach i niepewność.
UsuńDobrze,że dała Ci heparynę.Nie zaszkodzi,a może pomóc 😊
To samo jest w Medicover.Wolne terminy są u lekarzy,do których strach iść po przeczytanych na necie opiniach.Ta wczorajsza nie miała najgorszych.Zero uśmiechu,interakcji,zero zainteresowania pacjentem.Porażka!
Widzisz, ja też mimo ubez.prywatnego płacę innemu lekarzowi.Życie!
Ja mam abonament bez wykluczeń powodu badań. Do gin idę, żeby mi wypisała skierowania i nigdy nie było problemu.
OdpowiedzUsuńLeczyć się chodzę za dodatkowe pieniądze.
Zwykły ginekolog nie ma pojęcia o niepłodności.
Właśnie przez to samo ostatnio przeszłam wczoraj... myślałam, że z płaczem wyjdę z gabinetu. I najlepsze jest to, że ja do tego lekarza wcześniej chodziłam prywatnie na wizyty. I do przychodni też. Zlecał mi badania zanim zaczęło się in vitro... A teraz z wielką łaską napisał skierowania i pobrał cytologie... napiszę później w wolnej chwili o tym na blogu. Wkurwia mnie to, bo do mnie to potrafią trafić, a to żeby zrobić ct, rtg czy rezonans itd. A jak przychodzisz do nich to łaska że coś zlecą. Chlamydi nie robią u mnie w mieście. Ale pojadę do Warszawy na te bezpłatne badanie :) i tak będę w czwartek w stolicy, a więc chociaż tyle załatwię i ja nie będę musiała płacić. Tylko mój M.
OdpowiedzUsuń