Jestem po wizycie w Invimedzie.
Miejsce zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie.Panie w recepcji bardzo miłe,klinika duża, nie to co w Invikcie, gdzie wszyscy siedzą sobie prawie na kolanach i słychać wszystkie rozmowy.
Lekarz wydaje się kompetentny.
Zapytał o badania, a gdy zarzuciłam go segregatorem, pożałował,że zapytał:)
Zaproponował leczenie u Malinowskiego.Koszty, daleko i pewności nie dają.Od razu zakazał czytania o nim w necie.
Jakoś tego nie widzę.Wydamy kasę, a i tak może skończyć się i tak kolejnym in vitro.
Mam mętlik w głowie.Gada sensownie.Badać drożności nie ma sensu bo i po co.Łykać heparyn nie ma sensu bo mogę się wykrwawić, łamiąc sobie np.nogę, a w ciążę i tak nie zajdę.
Sterydy na tą chwilę też są bezzasadne bo tej ciąży może nigdy nie być.
Bez szaleństw.
Nie wciskał mi badań nie namawiał na in vitro.Kazał łykać femibion 1, kwas foliowy, wit.D.
W mojej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości.
Może jeszcze raz?Może za kilka lat będę żałowała,że nie zrobiłam wszystkiego.
S. twierdzi,że jeśli mam go potem obwiniać o to,że nie mamy dzieci, to jest skłonny spróbować raz jeszcze.
Przed nami trudna decyzja.
Nie wiem.Na razie chcę odpocząć.Za kilkanaście dni wakacje.Czas beztroski i odpoczynku.Tak chcę je spędzić, odpędzić wszystkie troski i łapczywie wcinać życie kawałek, po kawałku.
Póki co padam na ryj i skreślam dni w kalendarzu.
Pozdrawiam Tangerina;)
Tez bym miala metlik. Co lekarz, to inne podejscie.. mnie trudno byloby doradzic, bo o lekarzach RE w US - w Europie panuje dosc niskie mniemanie.. nie robia badan na przeciwciala, ida (zazwyczaj) utartymi schematami..
OdpowiedzUsuńMasz racje, odpocznij. Wyluzuj. Ciesz sie latem. Do tematu mozecie powrocic w kazdej chwili. Nie da sie odpowiedziec na pytanie, a co by bylo, gdyby. Tak samo brzemienna w skutki moze byc decyzja o kontynuowaniu prob, jak i ich zaniechanie. Wiec lepiej wsluchac sie w siebie i isc za glosem serca.. :)
My postanowilismy sprobowac po raz ostatni - wspominalam o tym w styczniu (i naprawde bylo to ostatnie podejscie, ktore przy okazji przeszlam dosyc fatalnie).. jutro mamy badanie polowkowe malej. Strach mnie nie opuszcza, ale odsuwam od siebie zle mysli, bo one sie same nakrecaja..
Po sobie zauwazylam, ze im bylam starsza, tym trudniej bylo mi przekonac sie do kolejnych staran. Raz, ze wiek (choc akurat tu gdzie mieszkam, mama 40-latka to wcale nie jest rzadkosc :)), dwa, ze czlowiek sie przyzwyczaja do wygody, jaka jest bycie tylko we dwoje (plus dwa kudlacze, ktore ta wygode jakos rownowaza..;)). Zaczynalam sie zastanawiac nad tym, czy nie lepiej bedzie poswiecic tych kolejnych 20+ lat na podroze, rozwijanie sie, poznawanie nowych ludzi, miejsc.. i mysle, ze to tez piekny sposob na samo-realizacje, na zycie.
Teraz, kiedy mala jest tak blisko, choc jeszcze jednak tak daleko, mam w sobie juz tylko plany na nas troje (plus kudlacze).. tak sie to wszystko zmienia. :)
Bottom line - mysle, ze potrafilabym byc szczesliwa w kazdej konfiguracji.
Wierze, ze jesli dacie sobie troche czasu, odpoczniecie, wyrzucicie z glowy watpliwosci, bedzie Wam latwiej podjac decyzje.
Ja bede mocno trzymac kciuki. Oczywiscie rowniez za naturalne starania. :)
Kasia
Tak bardzo dziękuję Ci za ten komentarz.Jakbys czytała w moich myślach.Mam mnóstwo pomysłów na życie z dzieckiem czy bez wiem,że ono jest piękne bo my nadajemy mu sens Wszystko jest w naszych głowach i w tym jaki kolor szkieł w okularach mamy😉
UsuńJa mam jeszcze różowe i nie zamierzam ich zmieniać.
Życie czasem wywala się do góry nogami,a człowiek jak plastelina dostosowuje się do niego.
Czterdziestka w ciąży to dla mnie taki chillout 😊Spokój, piękno i dojrzałość.Sciskam Was kochane🙂
O matko boska, wybacz, ale ten tekst z heparyną, to mnie zwalił z nóg, nie wiem jakie końskie dawki musiałabyś brać, aby spowodować krwotok. Brałam Acard i heparynę do samego porodu i nic się nie stało, rozmawiałam wcześniej z hematologiem i jasno mi powiedział, abym nie dała się zmanipulować ginekologom, bo to bzdura, żaden krwotok mi nie grozi. Przyjmowałam sterydy i leki przeciwzakrzepowe całymi miesiącami i to w dawkach znacznie większych niż Ty masz zalecone. Do tego miesiączki miałam bardziej skąpe niż przed braniem leków, więc się zapytałam lekarki, jak to możliwe, a ona mi na to, że to dobrze, bo ja mam problem z krzepliwością i leki działają i wszystko regulują. Wybacz, ale temu Panu doktorowi, to ja bym podziękowała. Żaden ginekolog nie jest kompetentny, aby wydawać takie opinie. Moją ciążę prowadziła lekarka, która jest zastępcą kierownika katedry w akademii medycznej i powiedziała mi, że ona tego tematu się nie tyka, bo się nie czuje na siłach. Kolejna kwestia: Malinowski, szczeże?, nie warto, leczyłam się u niego długie miesiące, więc mam pełny obraz tego, jak to leczenie wygląda. Wszystkie pacjentki leczy tak samo, a szczepienie limfocytami partnera można zrobić też u innych lekarzy, z tego co, pamiętam to w Krakowie. U mnie to absolutnie nie pomogło, co wyszło nawet w jego badaniach. Zestaw leków serwuje dla wszystkich taki sam: acard, heparyna w minimalnej dawce i encorton 5mg. Oczywiście, że kobiety zachodzą w ciążę w trakcie lecenia u niego, ale ile to jest dziełem przypadku, stosowania leków a jego szczepień, tego nikt nie wie. Leczenie jest koszmarnie drogie, a wartość znikoma.
OdpowiedzUsuńMoże i tak tylko ja nie mam problemów z krzepliwością,a faszerowanie się tobą leków w moim przypadku na tą chwilę nie ma sensu.Zaczely mi się robić siniaki,gdzie kiedyś tego nie miałam,nie mówiąc już o pękających naczynkach.
OdpowiedzUsuńA ja jednak będę się u niego leczyć.
Z Maliny zrezygnuje bo to jego szarlatananstwo mnie nie przekonuje.
Sterydy to syf i na tą chwilę nie będę tego brała.Nie poświęcę zdrowia dla ciąży.
Nie ma złotego środka, a każdy lekarz do którego pójdziesz powie Ci coś innego. Ja postawiłam wszystko na jedną kartę. Brałam nie takie jak Ty dawki sterydów i nie przytyłam nawet kg, z przerwami łykałam przez 2 lata, nie wyobrażałam sobie sytuacji, że zajdę w ciążę i coś pójdzie nie tak a ja będę się zastanawiać, czy gdybym brała te leki wcześniej a nie kiedy już ciąża się pojawiła, to mogłam przeciwstawić się poronieniu.
OdpowiedzUsuńJak będę skakała po lekarzach to nic dobrego z tego nie wyniknie.Bede brała wszystkie te leki dopiero jak znajdę w ciążę i takie też zaproponował postępowanie lekarz.Branie stosu leków przed zajściem w ciążę dla mnie nie sensu.Na razie chce odpocząć.
UsuńDroga Tangerino, świetnie Cię rozumiem. Na podstawie tego, co piszesz, wydaje mi się, ze wewnętrznie podjęłaś decyzję o kolejnej próbie, tylko potrzebujesz czasu i odpoczynku, a także poczucia panowania nad procesem - wiary, że zrobiłaś, to co mogłaś. Daj sobie to wszystko.
OdpowiedzUsuńZgadzam się też, że decyzja to niełatwa. Leki do stymulacji to nie dropsy, o obciążeniach psychicznych nie wspominając. Można "cnotę stracić, a rubelka nie zyskać", to znaczy nadszarpnąć własne zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe bez efektu w postaci upragnionego dziecka. Ja w pierwszych miesiącach ciąży miałam ogromne obawy, że dążąc do uszczęśliwienia nas, mogłam nas unieszczęśliwić chorym dzieckiem (teraz mi przeszło, może dlatego, że odpowiednie testy wyszły ok, co nie znaczy, że ciążę mam spokojną!). Cały czas chodziłam i przepraszałam mojego męża :-/. Pozytywny test ciążowy to tylko początek... Tyle teraz do stracenia! Czuję się, jakbym idąc wyboistą drogą, w rękach niosła coś nieskończenie kruchego i cennego, coś, czego nie mogę upuścić...
Ogólnie, jako osoba bezdzietna byłam (jestem) w pewnym obszarze okropnie niespełniona, ale w pozostałych doznawałam wiele szczęścia. Źródło szczęścia nosimy w nas samych.
Co do lekarzy - na coś i kogoś trzeba się zdecydować. Nie ma lekarzy idealnych (przynajmniej ja takiego nie spotkałam), zwłaszcza dla pacjentek po przejściach i intelektualnie w miarę ogarniających temat. Czasem trzeba przymknąć oko na pewne niedoskonałości. Poza tym nie ma na wszystko wypracowanych jednolitych standardów postępowania, nie jest więc dziwne, że różni lekarze mogą mieć różne podejście. Chciałoby się, by było inaczej, lecz niestety.
I na koniec, z cyklu "nie znam się, ale się wypowiem" ;-): heparyna stale to chyba przesada, Acard stale wydaje mi się ok. Kiedyś brałam Acard przez kilka lat ciągle, a że wcześniej nawet lek przeciwbólowy przyjmowałam raz na ruski rok, miałam opory. Sporo więc czytałam na ten temat, wyszło mi, że są badania stwierdzające przydatność Acardu (lub podobnych) nawet w profilaktyce nowotworów (bo o profilaktyce problemów kardiologicznych to każdy wie).
Uściski, Patrycja
Ps. Bardzo lubię Twoje zdjęcia z wyjazdów. Kojące. Dzięki, że je zamieszczasz.
Pati, jakbyś mnie znała:)
UsuńChyba potrzebowałam takiej pewności po rozmowie z lekarzem.Takiego ziarenka nadziei, poczucia,że ten człowiek zrobi wszystko by mi pomóc.Nie ważne czy się uda czy nie ale ktoś ma chęci by dać z siebie wszystko.Nie czułam tego w poprzedniej klinice niestety.
Wiem,że nie znajdę idealnego lekarza i każdy będzie miał jakiś feler:) ale kto go nie ma!
Na tą chwilę biorę polocard, wit.D,kwas foliowy i B12.
Jesteś mądrą, wrażliwą kobietą.Dziękuję,że mnie odwiedzasz i mam okazję lepiej Cię poznać:)Pozdrawiam!!!!
Gdybym byla na Twoim miejscu tez bym miala metlik w glowie, tez bym sie zastanawiala z pincet razy albo i wiecej czy warto znow przez to przechodzic. Gdyby byla 100% pewnosc, ze sie uda, to pewnie zadna kobieta by sie nie zawachala, a tak to loteria. Faszerowanie sie lekami, wariowanie organizmu, pozniej powrot do stanu z przed. Wydaje mi sie choc moge sie mylic, ze chyba warto znow sprobowac zeby w przyszlosci nie pluc sobie w brode. Ale to tylko moje zdanie, kazdy robi jak uwaza. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPeer-to-peer půjčování Chtěli bychom požádat
OdpowiedzUsuńo půjčku nebankovní.