Dziś zrobiliśmy trzecie podejście do ,,naszego" domu.
Pojechaliśmy obejrzeć okolicę, sprawdzić połączenia autobusowe i pospacerować po lesie.
W mojej głowie pojawia się coraz więcej wątpliwości.Sąsiedzi wystawili auta przed posesję i z namaszczeniem je szorowali.Cały czas myślałam o tych sąsiadach .Okazuje się,że tiry to nie wszystko.Ci ludzie mają tego więcej;)Kłady,tiry, samochody osobowe.Ja nie chcę uciekać z miasta by znowu słyszeć odpalane silniki, odkurzacze,zapach smalonej kiełbachy (mają ogromnego grilla).
Może przesadzam, może się nakręcam.Mój mąż, któremu wszystko przeszkadza hahaha:) uważa,że mnie ponosi.Ciekawe co zrobi jak zaciągniemy sobie pętlę na szyję i przyjdzie nam żyć na placu manewrowym przez następne kilkanaście lat.
Koło żadnego domu w wiosce się tyle nie dzieje co koło Tego domu!
Dom mi pasuje niemal pod każdym względem ale..boję się hałasu, a dziś okazało się jednak,że nie ma połączenia z Wro.Ja wiem,że będą piały koguty, piły będą brzęczały i ktoś będzie rąbał drzewo ale hałasu samochodów pod domem boje się najbardziej.Pojawiły się zatem dwa ogromne minusy.
Marzyło mi się gospodarstwo z widokiem na pola, lasy, a nie samochody sąsiada, których nie jestem w stanie zliczyć;)
Może za bardzo się napalamy, może trzeba jeszcze poszukać?Chyba musimy zmienić priorytety i ustawić ich hierarchię.
Nasza wsiowa koleżanka radzi nam wynająć dom na wsi na początek i zobaczyć czy nam to w ogóle pasuje.Może i to jest jakiś pomysł ale ceny są okrutne, a płacenie znowu komuś jakoś mi się nie uśmiecha.
Wiocha musi być dobrze skomunikowana z Wrocławiem bo dojazd nas wykończy i odbierze całą radość z wsiowego życia.Na tą chwile najlepiej skomunikowane są Wierzchowice, Bukowice, Masłowiec, może o reszcie nie wiem.Dobry dojazd, ładne widoki i zabudowania to chyba nasza korona.Chcę mieć trochę swobody na własnej posesji,żeby mi miejscowe łachuderki nie zaglądały przez okno:)
Wiadomo dom to więcej pracy, nieustanne naprawy i wydatki.Czy damy radę?
Cholera nie wiem.
Znajduję cudowne domy ale oczywiście w lokalizacjach, które nam zupełnie nie odpowiadają.
Poza tym jestem zauroczona starymi szkołami.Przypadek?
Jak żyć?
Pozdrawiam Tangerina;)
Ponoć ma wrócić połączenie PKP do Milicza, to może szukajcie na trasie? Albo bliżej Żmigrodu? - tam jest i S5, i PKP..
OdpowiedzUsuńZ tym pomieszkaniem to racja, ale najlepiej nie teraz, tylko w zimie ;-) Gdy trzeba w piecu rozpalić, gdy rano widzisz swój oddech, gdy nie masz w kranie ciepłej wody, gdy pada, wieje, jest ciemno, a ty łapwesz gumę pośrodku niczego ;-)
Albo gdy jest wichura i odcinają ci prąd, a gdy dzwonisz zapytać, kiedy wroci to słyszysz, że nie wiadomo.
Powodzenia w podjęciu dobrej decyzji :-)
Nynyny
Dzięki Nynyny!Połączenie z Wrockiem to podstawa bo mój chłop się uparł,że prawka nie zrobi;/
UsuńDobrze mieć przy sobie kogoś, kto wyleje czasem kubeł zimnej wody na gorący łeb 😉 mój robi tak samo i, głośno mu tego nie powiem, dzięki temu uniknelam nie raz goryczy porażki i rozczarowania. Ktoś musi być sercem a ktoś rozumem hihi. Spokojnie, przecież masz czas , nic Was nie goni, cytując klasyka - szukajcie a znajdziecie 😉 tymczasem dużo zdrówka i radości z wiosny!!! Pozdrawiam 😊
OdpowiedzUsuńZnalazłam ostatnio fajna grupe na fb- "W starym domu! Remont i adaptacja starych domów" Kopalnia wiedzy, pomysłów, ogłoszeń. Może tam popytaj o fajna miejscowke
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana!Wiem,że zawsze mogę na Ciebie liczyć;*
UsuńI jeszcze Grupa Z mniasta do wsi🙂 Sprawdź sąsiada, czy nie ma działalności, czy czegoś w tym rodzaju. Rozumiem twoje wątpliwości.
OdpowiedzUsuńDziękuję za rady!:)
UsuńSpokojnosci w Święta 😘 napisz jak kurz opadnie 😉
OdpowiedzUsuńWam również spokojnych,słonecznych i wesolych😁🌷🐣
OdpowiedzUsuńWe wtorek jedziemy do Warszawy ale obawiam się,że niczego nie osiagniemy😔
Oj, z tym wynajęciem domu, to może i dobry pomysł. My zdecydowaliśmy się na porzucenie miasta w 2009 roku. Kupiliśmy stary dom z 1927 roku, oczywiście do remontu, który pochłoną wszystkie nasze pieniądze, a i tak mieliśmy wrażenie, że taki dom to studnia bez dna. Dom było położony na skraju wsi, właściwie w lesie. Szybko okazało się, że na spacer można iść właściwie w trzy strony i to pod warunkiem, że nie ma akurat plagi komarów, meszek lub much (przeprowadziliśmy się z 7 tygodniową córką). Ludzie na wsi są bardzo specyficzni, klanowi, wszystko zrobią dla swojej rodziny, przybyszów zawsze potraktują jak obcych, więc jedyna nadzieja na przyjaźnie to podobni "emigranci". Przez trzy lata walczyliśmy z pojawiającą się wodą w piwnicy (akurat były ostre zimy i wysoki poziom wód gruntowych). Ech, dużo by opowiadać... Po trzech latach z ulgą sprzedaliśmy dom i wróciliśmy do miasta :)
OdpowiedzUsuńKasiaK
Dziękuję!Zawsze to dobrze poznać życie z drugiej strony:)
UsuńTrzymam za Was kciuki! Za strajk, za wszystkich strajkujących! Mam nadzieję, że rozwalicie ten system!
OdpowiedzUsuńUściski, Nynyny
Jeszcze się nie udało ale wszystko przed nami;)Mam nadzieję,że Twoje dzieci będą mogły się uczyć już w porządnie zreformowanej szkole!;*
OdpowiedzUsuń