Czułam To pod skórą ale myślałam,że może się mylę,że może To minie.
Zrobiliśmy bilans.Zupełnie niezależnie spisaliśmy za i przeciw, plusy i minusy posiadania dziecka.
Powinnam być zdziwiona, zszokowana ale chyba poczułam ulgę i lekkość.
Na naszych listach nie ma ani jednego plusa, większość minusów nam się pokrywa.
Po rozmowie z psychologiem i naszej szczerej zamykamy temat.
Straciliśmy mnóstwo czasu i energii na spełnianiu zupełnie nie naszej wizji życia.Okazuje się,że my tego dziecka nigdy nie chcieliśmy i nie ma w naszym życiu na nie miejsca.
Chcieliśmy spełnić marzenia innych, nie nasze.Gdyby było inaczej poświęcilibyśmy wszystko lub dużo więcej na realizację projektu dziecko.Moja psycholog stwierdziła,że nasza zgodność daje nam jasny obraz tego,że dziecko nigdy tak naprawdę nie było naszym celem i czas skierować energię w inną stronę, w stronę naszych prawdziwych marzeń.Nigdy nie marzyłam o białej sukni, tak jak nie byłam sobie w stanie wyobrazić siebie w ciąży, z wózkiem.Moje obrazy dotyczące naszej przyszłości pokazywały zawsze nas dwoje i psy, dziecka na nich nie było nigdy.Miałam jakieś rzuty sytuacyjne.W towarzystwie często czułam się wykluczona bo przecież tematy związanie z macierzyństwem były mi obce.Nie raz mówiąc,że nie będę miała dzieci, czułam na sobie spojrzenia karzące, nieakceptujące.Wpadłam w pułapkę cudzych oczekiwań, realizacji modelu jedynie właściwego,spełniania cudzych marzeń.To nie ja, to nie my.
Wiem czym grozi brak czasu dla dziecka, widzę to na co dzień. Świat oszalał.
Cieszę się,że ktoś wydobył ze mnie tą prawdę o sobie.Zaakceptowałam ją.Chcę żyć swoim życiem.Może niepopularnym, skupionym na małych, dobrych chwilach, na pomaganiu zwierzętom i delektowaniu się wiejskim życiem.
Pamiętam,że ta lampka kiedyś mi się zaświeciła.Jechałam samochodem i oglądałam się za każdym psem.Pojawiła się myśl,że zwierzęta wzbudzają we mnie większe zainteresowanie jak mijane dzieciaki.Nie lubię brać niemowląt na ręce, nie dotykam brzuchów, nie zaglądam do wózków.Jeszcze do niedawna myślałam,że to przez niepłodność, a prawda okazała się inna i oczyszczająca.
Dotarłam do domu i rozsiadłam się wygodnie w fotelu życia skrojonego na moją miarę.
Będzie dom, mąż, psy i pewnie jeszcze jakieś zwierzęta.To moje marzenia i zamierzam je spełnić:)
P.S W sobotnich WO temat na czasie - bezdzietność z wyboru.Mam wrażenie,że niektóre wypowiedzi są wyjęte z moich ust.
Pozdrawiam Tangerina;)
Gratuluję :) nic tak nie męczy jak życie w klatce, w poczuciu ucisnienia, przymusu, ubierania nas w nie nasze buty, które są cholernie niewygodne.. Wolność w każdym wymiarze jest jak powietrze, bez niej nie ma życia i o nią warto walczyć do końca. Cieszę się, że w tej kwestii jesteście już naprawdę wolni, możecie rozwinąć skrzydła i skierować energię tam gdzie przyniesie ona wymarzony efekt! Jakie to było proste a zarazem trudne prawda??!! Pozdrawiam ciepło :**
OdpowiedzUsuńTemat jednak ciągnął się za mną wysysajac z energii.Ta odzyskana energia się przyda😉Sciskam Was🤗
UsuńI za domek trzymam kciuki oczywiście! Myślami często jestem z Wami!
OdpowiedzUsuńDziękuję!Ja też często myślę jak ogarniasz nowa rzeczywistość😁
UsuńSpełnienia TWOICH marzeń :) Pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJak WSPANIALE! Gratuluję mądrego zamknięcia tematu. W poprzednich postach miałam wrażenie, że jesteś na nie, ale gdzieś tam między wierszami widać było wahanie. Wreszcie sprawa jest jasna! Bierzcie ten dom i cieszcie się sobą!
OdpowiedzUsuńNynyny
Spodziewalam się,ze będziesz mnie namawiać. Dziękuję,ze mnie wysluchalas bez moralizowania😋😘
UsuńZazdroszczę tej lampki. Ja jednak poddałam się tej presji (tez ze strony partnera) i teraz jestem mama 3 miesięcznego bobasa (zreszta wlasnie z in vitro) choć tak jak ty czuję ze to nie jest coś do czego jestem stworzona,i nigdy o tym nie marzyłam. Tez nie marzyłam o welonie a jednak zdecydowałam się na slub(choć bez welonu),a później jakoś nie wierzylam w powodzenie in vitro a jednak się udało...tylko ze ja teraz się tym wcale nie cieszę. Tak samo jak ty bardziej wzruszają mnie psy niż małe dzieci...także jeszcze raz gratuluje ze udało wam się wspólnie ustalić jak jak ma wyglądać wasze życie i ze nie daliście się omamić konwenansom ze „każdy”(a szczególnie w małżeństwie) musi mieć dziecko
OdpowiedzUsuńPoczatki w macierzynstwie sa ciezkie, Wierze , ze z czasem bedziesz czerpac duzo radosci z dziecka.
UsuńPrzynajmiej tak u mnie bYlo. Dziecko wyczekana, wypragione , a po narodzinach kilkumiesieczna deprecha. Na szczescie to przeszlo i teraz jest ogromna radosc.
Justyna
Nie wiem co napisać.. Mam nadzieję, ze odnajdziesz się w tej nowej sytuacji Widzę, ze nie tylko ja mam dylematy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń