Dajemy sobie czas na ,,uleżenie" sytuacji. Wstępnie podjęliśmy decyzję, że wrócimy do miasta we wrześniu na rok o ile uda nam się znaleźć mieszkanie. Poczekamy aż sytuacja się uspokoi.
Wkurza mnie to, że świat oszalał ale stawał na głowie już nie raz. Pandemia, wojna, podwyżki, gówniane pensje. Ludzie nie są w stanie się utrzymać. Obserwuje to wśród nauczycieli, którzy masowo się zwalniają i zmieniają zawód ale pewnie to nie jedyna grupa zawodowa, która się buntuje. Bogaci będą bogatsi, biedni zbiednieją i w tym temacie niewiele się zmienia.
Powoli dociera do mnie fakt, że musze zaakceptować ten stan rzeczy i nie tracić energii na rozmyślania dlaczego nam nie wyszło. Może jest powód o którym nie wiem? Może czeka nas inna droga?
Łatwiej tak myśleć bo inaczej człowiek by zwariował.
Kuzyn daje nam popalić. Są dni kiedy myślę, że wzięcie go było błędem. Jestem zła na dziewczynę, która nam go oddała bo nie powiedziała nam wszystkiego. Jest ciężko. Nie ma szans żeby zostawić go samego. Wyje i zawodzi godzinami. Na podwórku nie jest lepiej. Nie potrafi jeździć samochodem. Kręci się, przeskakuje do przodu na siedzenia. Czasem mam go zwyczajnie dosyć. Przymierzamy się do kastracji. Jak się nie zmieni to czarno to widzę.
Będziemy mieli ogromny problem w znalezieniu mieszkania z tym gagatkiem. Ludzie nie chcą zwierząt w domu .Mam nadzieję, że jednak coś znajdziemy.
Słodki tylko jak śpi 🤭
Miłego weekendu! Ja już tradycyjnie mam zajęcia dziś i jutro do 17.00:(
Pozdrawiam Tangerina;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)