Dzisiaj miałam jechać do pracy rowerem ale czułam,że nie podołam.
W poniedziałek skatowalam się na siłowni.
Chyba przesadziłam.
Ledwo zwlekłam się o 5.30.
Jestem wykończona.
Chyba nic mnie w życiu tak nie sponiewierało jak ten okres,który ciągnie się w nieskończoność.Ciągle na coś czekamy.
Kolejny telefon do zusu.Wypłata przygotowana na 31.10.Lecimy na oparach.
I jak pomyślę,że niedawno marzyłam o domu,a teraz marzę żeby mieć na zakupy.
Życie potrafi zaskakiwać, skopać dupe i podeptać.
Jeszcze się trzymam.
Pozdrawiam Tangerina;)
Dziady jedne. Jeszcze odsetki powinni doliczyć.
OdpowiedzUsuńPewnie doliczą ale takie,że na chleb nie starczy.Juz to przerabialiśmy dwa lata temu.Też mu nie płacili przez kilka miesięcy,a potem dostał wyrównanie plus odsetki.Z tego co pamiętam to kilkanaście złotych.
OdpowiedzUsuńOni to pewnie w paczkach wysyłają razem z emeryturami i rentami,dlatego to tak długo trwa.