Trafiłam do centrum zdrowia psychicznego i to pozwoliło mi stanąc na nogi.
Wizyta u psychiatry dopiero przede mną ale mój stan znacząco się poprawił.
Udało nam się trafić na darmowe porady prawne. Kobieta tchnęła we mnie nadzieje, a po spotkaniu czułam,że własnie tego potrzebowałam. Nadziei. Dała mi nadzieję.
Sama sądziła się z Zusem, więc wie jak ugryźć temat.
Złożymy skargę na działania Zusu pod kątem wszczęcia postępowania egzekucyjnego mimo tego, że mieli moje środki ze składek na koncie. Mogli je po prostu przeksięgować zamiast tego urządzili cyrk, który załamał mnie psychicznie. Poza tym zajęli konto wspólne mamy i moje, choć mama z moją firmą nie ma nic wspólnego. Mieli moje wynagrodzenie ale było im mało. Pozajmowali wszystkie konta.
W sprawie mojego męża składamy osobną skargę na opieszałość i przewlekłość postępowania.
Temat pożyczek też jest do zamknięcia. Jej zdaniem trzeba dokopać się do dokumentów, na podstawie których oni mnie ciągle ścigają. Próbowałam wiele lat temu dotrzeć do tych papierów. W archiwum sądu znalazłam jedynie informacje o tym że rzekomo wzięłam kilka chwilówek, żadnych konkretów i moich podpisów. Muszę złożyć pismo w sądzie, że nigdy nie wzięłam żadnej pożyczki i pozwy są bezzasadne.
To powinno zamknąć sprawę raz na zawsze.
Rozmawialiśmy z tą kobieta godzinę i poczułam jak schodzi ze mnie całe napięcie.
W końcu ktoś nam pomoże. Nawet jak te skargi nic nie wniosą do sprawy to dadzą mi poczucie, że ślad po tym co nam zrobili zostanie.
Zapisaliśmy się na j. niemiecki. Niemiecki w szkole to był koszmar. Uczyłam się bo trzeba było ale przyjemności z tego żadnej nie miałam.Teraz jest inaczej. Jestem bardzo zmotywowana bo wiem, że to klucz do kolejnego etapu w moim życiu. Dużo pamiętam, więc to kwestia przypomnienia i rozszerzenia wiadomości. Brałam udział w slow joggingu i medytacji. Na medytację namówiłam męża bo był dość sceptyczny. Jestem taka szczęśliwa, że mu się spodobało. W końcu pomyślał o sobie.
Zapisałam się też na zajęcia z rękodzieła i wczoraj zrobiłam skrzyneczkę techniką decoupage.
W przyszłym tygodniu idziemy na angielski i malarstwo.
Te zajęcia sprawiły, że wracam do siebie. Odstawiłam leki, nie nurkuję w ciemnościach.
Zniknęły myśli samobójcze.
Myślę, że przeżyłam jakiś krach. Coś się we mnie złamało ale powoli się odradzam.
Nabieram sił by dalej walczyć. Znowu cieszę się z małych przyjemności.
Gdy toniemy, wydaje nam się, że to się nigdy nie skończy. Na szczęście się kończy, a my wyciągamy z tego wnioski. Nie na wszystko mamy wpływ. Czasem splot okoliczności sprawia, że nasze życie wraca na start. Może silniejsze, może bardziej poturbowane ale na pewno inne.
Wczoraj gdy siedziałam na ławce w parku ptak obsrał mnie z góry do dołu. To nie była mała gołębia kupa.To było wielkie kupsko jakiegoś giganta! Mam nadzieję, że to będzie ogromne szczęście:):)
Na to wielkie szczęście byłam na rowerze, więc udało się szybko przemknąć do domu.
Czuję, że najgorsze za mną. Wychodzę z czarnej dziury. Chcę znowu cieszyć się życiem!
Pozdrawiam Tangerina;)
Cudowne wiadomości 🤗
OdpowiedzUsuń🌷❤️
UsuńNareszcie !! Nie daj się zdmuchnąć z tego kursu, azymut- ŻYCIE. Sciskam 😘😘
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, Kochana że się nie odzywałam ale byłam w totalnej dupie i właśnie się z niej wychylam🤪😘Dziękuję za wsparcie i chęć pomocy❤️🌷
UsuńWspaniale czytać dobre wieści! Trzymaj sie ciepło, trzymam kciuki za Was!
OdpowiedzUsuńNynyny
Dziekuje😊Wy też się trzymajcie!Sciskam🌷
OdpowiedzUsuńCieszę się tym wpisem. Cieszę się, że czujesz się już lepiej. Jesteś wspaniałą, silną kobietą.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno,
Marysia K.