12/25/2024

Wigilijna awantura




Wigilia postawiła mnie przed trudnym wyborem . Zostawić męża z gorączką samego czy samą matkę.Mama kategorycznie stwierdziła,że nie życzy sobie chorych gości.Postanowiłam,że pojadę do niej i zjemy razem wigilijny obiad,a wieczorem będę już u siebie i spędzę czas z mężem.
Pojawiłam się u niej w południe dzień przed Wigilią.Do wieczora musiałam wysłuchiwać jak bardzo jest chora,nieszczęśliwa,jakie życie jest złe i niedobre.Próbowałam zmieniać temat ale szło opornie.
Moja matka prowadziła monolog.Nie interesowało jej nic co dotyczy mnie i mojego życia.Chciałam jej przeczytać piękne życzenia jakie dostałam od rodziców mojej uczennicy ale w połowie wyszła z pokoju.
Nie była zainteresowana zdjęciami moich szkolnych dzieciaków, w sumie niczym poza sobą.Jeszcze usłyszałam,że mój mąż się pewnie specjalnie rozchorował żeby nie przyjechać.I po tym okropnym tekście jeszcze się hamowałam i gryzłam w język.
W wigilijny poranek zaczęło się od tego,że mam zamknąć okno bo jest jej zimno (dzień wcześniej było gorąco).Nie mogłam oddychać bo w pokoju ma 24 st.Nie zamknęłam.Obraziła się i wyszła do innego pokoju.
Poszłam z psami na spacer,a jak wróciłam i zapytała czy jestem zła,wybuchłam.
Totalnie eksplodowałam.Czułam,że dłużej nie dam rady milczeć i znosić tych wszystkich złośliwości i szpil wbijanych przez lata.Moment może kiepski ale nigdy nie ma dobrego.Wszystkie emocje wylały się ze mnie jak z pękniętej tamy.Nie mogłam tego zatrzymać.Wygarnęłam jej wszytko.
To,że jest zainteresowana wyłącznie sobą i moim bratem,że nieustannie jest złośliwa i odbitkowa,że jest niemiła dla mojego męża choć siedział z nią tydzień i chodził po lekarzach itd...Dużo tego było.
Jak już skończyłam usłyszałam,że ona ...I znowu ona jpr.Wiedziałam,że już nie uda nam się dojść do porozumienia.
Byłam roztrzęsiona,a wiedziałam że zaraz muszę wsiąść do samochodu.
Zjadłyśmy pseudo wigilijny posiłek bez słowa.
Dotarło do mnie,że przez lata mną manipulowała,wbijała w poczucie winy.
Grała rolę biednej schorowanej i samotnej choć przebadało ją 6 lekarzy i nie stwierdzili żadnej choroby poza nadciśnieniem.
A nie przepraszam,kilku zwróciło uwagę że ma depresję ale według niej to są bzdury i nie zamknie jej nikt w psychiatryku.
Ciągle mówi,że ma straszną chorobę pt.nadcisnienie ale według niej to inna choroba tylko lekarze się nie znają.
Próby pomocy jej są torpedowane i wyśmiewane.Woli biadolić i robić z siebie ofiarę.
Koniec.
Mam swoje życie.
Mam prawo się złościć,choć latami miałam z tym problem bo ona tego nigdy nie akceptowała.
W naszym domu zamiatało się problemy pod dywan.
Pijący ojciec,brat i matka która latami wspierała ich chlanie.
Czasem zastanawiam się jak ja to przeżyłam.
Nie piłam,żeby nie dokładać matce zmartwień.
Nie imprezowałam.
Mój bunt polegał na odmawianiu jedzenia i prawie zagłodzeniu się.
Nigdy nie akceptowała żadnego mojego chłopaka bo to był zamach na nasz czas matka- córka.
Jak teraz do mnie to dociera to boli jak cholera.
A wisienką na torcie był tekst,że ona ma tyle leków,że mogłaby się zabić.
Kurtyna opada,pakuje torbę i wyjeżdżam.
Wracam do domu z prędkością światła.
Czeka na mnie mąż,który cieszy się że wróciłam.To jest prawdziwy DOM.
Moja matka cieszy się przez 5 minut jak ja odwiedzam,a potem zaczyna się powolne sączenie jadu.

Jeżeli mój brat myśli,że cała opieką nad nią spadnie na mnie, to się myli.
Przez całe życie wyciągała go z rynsztoka,więc niech teraz on spróbuję tego miodu.

Nie przeprosiłam.Nie czuję, że zrobiłam coś złego.Musiałam to z siebie wywalić bo zatruwałam się przez lata.
Skończyło się bycie grzeczną córeczką.

Czuję,że przyszły rok będzie dla mnie przełomowy.
Powoli wychodzę z bagien,w których siedziałam po uszy.Bardziej połamana ale silniejsza.

Miałam dylemat czy o tym wszystkim napisać bo jest to historia mocno osobista ale po to mam to miejsce.

Pewnie niektóre kobiety to zszokuje i liczę się z tym ale życie mam tylko jedno.
My też jesteśmy ważne!❤️


Pozdrawiam Tangerina;)

1 komentarz:

  1. Dziękuję kochana❤️Dla Was również dużo miłości,zdrowia i spokoju💚💛🩷🎄❄️☃️😘Dziękuję,że jesteś tu ze mną ❤️

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)

Copyright © Enjoy the little things , Blogger