Jestem na miejscu.
Plusy - cisza i spokój,fajne meble,duża przestrzeń,piękne widoki.
W sumie po te plusy tu przyjechałam;)
Minusy - mała lodówka,trochę zimno brak miejsca na kosmetyki w łazience i coś skrobie w ścianę:D
Chyba jestem sama.
Odebrałam klucz z budki dla ptaków:)
Jest ich tu mnóstwo.Budek nie kluczy;)
Właściciel jest leśnikiem.
Za wiele nie widziałam bo gdy przybyłam na miejsce już się ściemniało.
A miał być relaks..
Widziałam za to koszmar zniszczonego Lądka i pobliskich miejscowości.
W sumie Lądek nie był po trasie ale chciałam zobaczyć jak sobie to miasto radzi.
Jakiś koszmar!
Miasteczko wygląda jak po wojnie.
Stałam w miejscach,które pamiętam z wakacji i ryczeć się chciało.
Ci ludzie ciągle usuwają zniszczenia.
Wiele sklepików jest ciągle w remoncie.
Zapach stęchlizny i wilgoci.
Większość starych budynków z zakazem wstępu.Koryto rzeki zmasakrowane,mosty i drogi zniszczone.Nigdy nie widziałam czegoś takiego na żywo.
Jak to musiało wyglądać zaraz bo przejściu wody..
Zobaczcie sami..
Odwiedziłam też nasz stały punkt na mapie Kotliny Kłodzkiej
Kawiarnię w Lądku Albrechtschalle.
Na szczęście pozostała nietknięta.
Dziwnie było pić samej kawę.
Zawsze trzeba pilnowac psy by kogoś nie użarły,czegoś nie zeżarły.W ogóle żeby czegoś nie..
A tu pita niespiesznie kawa.
Nigdy nie zwracałam uwagę na te napisy na ławkach;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)