Wyjechaliśmy rano by móc sobie jeszcze pospacerować po Jeleniej Górze.
Pogodę mamy jak zwykle cudowną.
Ostatnio byliśmy na kawie u Pati i postanowiliśmy dziś również tam wstąpić.
Niestety czarny nie lubi chyba tego miejsca bo zaczyna odstawiać cyrk i trzeba pić kawę naprędce i się ewakułować.
Odwiedziliśmy też Perłę Zachodu.
Jesienią było mnóstwo ludzi i nie było szansy zjeść obiadu,a dziś pusto.
Obiadu jednak również nie zjedliśmy bo okazało się,że prawie wszystkie potrawy smażą w łoju:( Zostały nam smutne,ruskie pierogi.Nie dzięki!Pierogi to ja zjem wszędzie.Byliśmy zawiedzeni bo gdy tu pierwszy raz byliśmy (jakieś 10 lat temu) jedliśmy pyszne kopytka i pieczone pierogi.
Wtedy były wege,dziś niestety już nie.
Herbata niegdyś z pyszną konfiturą,dziś była z frużeliną.No nic.Widocznie zysk i szybkość przygotowania dań wygrała.Szkoda bo to miejsce przyciągało dobrym,smacznym jedzeniem.Teraz jak sobie pomyślę,że wszystko jest pieczone w jednym tłuszczu, to nie chce wiedzieć jak wygląda tłuszcz po całym dniu smażenia w nim sera,frytek i kotletów.
Byłam gotowa już ja przenieść na rękach.
Rozjechała się i nie chciała iść.
Wtedy wkroczył mąż i ogromnym.pokladem cierpliwości i jakoś się udało z nią przejść.
Nasza Kwatera.Jesień.
Lubie tu być.Czysciutko i cicho.
Czytaliśmy dziś opinie o naszej koszmarkowej kwaterze z lata.
Są zdjęcia zdechłych myszy,syfu i pleśni.
To ta baza,gdzie musieliśmy zbierać Pana z pobocza.Ta kobieta nadal to wynajmuje i aż dziw bierze,że pomimo tych negatywnych komentarzy nadal tam ktoś jedzie.
Teraz odpoczynek i planowanie jutrzejszego dnia.
Psy padnięte;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.Na każdy postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam odwiedzających:):)