Poza szlakiem

Dzisiaj najlepiej mi z tą perspektywą:)

Dzisiaj bardzo chaotycznie.

Plan był taki,że jedziemy na Mumlawski Wodospad do Harachowa.

Na miejscu okazało się,że nie można płacić kartą.Bankomaty pokazywaly jakiś kosmiczny przelicznik.

Parking przy wodospadzie kosztowal 40zł za dzień. Trochę dużo zważywszy na to,że to króciutka wycieczka.

Jak  zobaczyliśmy  tłumy ciagnace na szlak to daliśmy sobie spokój. 

Wróciliśmy do Szklarskiej i postanowiliśmy zrobić sobie taki luźny dzień.

Ina już miała dosyć bo co chwilę zapierała się i cyrkowała. 

Wczorajsza wycieczka dała jej mocno w kość.

W Szklarskiej ilość bodźców przyprawiła mnie o zawrot głowy.

Zjedliśmy obiad i wróciliśmy do bazy.

Udało nam się zjeść coś innego niż pierogi:)

Seitan pieczony na warzywach z batatami.

Chyba pierwszy raz w życiu czarny położył się w restauracji.Nikogo nie dziabnął,na nikogo nie skoczył,nie jęczał,grzecznie leżał.

W restauracji chłopak specjalnie koło niego przeszedł, choć miał mnóstwo miejsca i już myślałam,że go użre.

Matka siedziała w telefonie i chyba dla młodego to był jedyny sposób by zwrócić jej uwagę.

Lubię obserwować ludzi przy okazji takich wyjazdów i co widzę.

Taką właśnie mamę,która przez cały obiad jedyne co powiedziała do dziecka to to,że nie podoba jej się jego zachowanie.

A młody stawał na głowie,żeby zwróciła na niego uwagę bo cały obiad wydzwaniała chyba do 5 osób.

Para koło nas nie zamieniła ze sobą słowado momentu podania obiadu bo każdy siedział w telefonie.

Przez kilka dni ma sypać śnieg.

Kupiłam sobie nakładki antypoślizgowe i powerbank bo za każdym razem gdy jestem na szlaku pada mi telefon.

Po wczorajszej kąpieli w śniegu jest w całkiem dobrym stanie.

Mało brakowało a zanurkowałby w strumyku:)

Po wczorajszej wycieczce moje mięśnie potrzebowały jednego dnia pauzy.

Jutro chcielibyśmy wejść na szlak.